Otworzyłem oczy. Póki nie przyzwyczają się do światła, wpatruje się w sufit. Nie jest zbyt interesujący uwierzcie. Kilka pęknięć wciąż mających ten sam wzór. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że ten poranek nie jest do końca taki jak zawsze. Opuszczam wzrok na swoją klatkę piersiową. Delikatna ręka o jasnej skórze i paznokciach pomalowanych na ten szarawy, matowy kolor obejmuje mnie w pasie. Głowę ma pomiędzy moim ramieniem, a szyją. Mogę poczuć jej zapach. Mieszanina fiołków i miodu. To dla mnie dość dziwna sytuacja, dlatego że:
a) Nigdy nie zdarzyła mi się podobna
b) Nei nigdy nie zostawała ze mną na noc.
Może mi nie ufała, a może po prostu nie chciała. Nie zmienia to faktu, że nigdy nie było jej tu jak otwierałem oczy. Spróbowałem jak najdelikatniej wysunąć się z jej uścisku. Jakimś dziwnym cudem udało mi się to zrobić tak by jej nie obudzić. Gdy już zdołałem zwlec się z łóżka, przykryłem ją czarną kołdrą. Wyglądała jak nie ona, była o wiele za spokojna jak na Neile, którą znałem. Wyszedłem jak najciszej na korytarz. Łazienka znajduje się na szczęście tuż naprzeciw mojego pokoju. Zabawne że nawet tam nie mogę być sam. Na zlewie siedziała jedna z dwóch kotek mojej współlokatorki. Biała, długowłosa wiedźma Majo. Podszedłem do niej i pogłaskałem po głowie. Niezwykłe że coś tak wrednego dla innych, mruczy przy mnie. Odkręciłem kran na co ona oburzona, zeskoczyła na ziemię i wyszła z pomieszczenia dumnym krokiem, unosząc puchatą kitę. Zamoczyłem ręce, a potem powoli obmyłem twarz i dopiero wtedy spojrzałem na siebie w lustrze. Czarne, pół długie włosy opadały na prawą stronę. Już dawno ich nie przycinałem, tak więc na stronie gdzie powinny być krótsze urosły już tak że sięgały za ucho. Pod oczami zrobiły mi się ciemne cienie przez co, dla niektórych przerażające, czerwone oczy wydawały się jeszcze ciemniejsze, a tatuaże w kształcie małych krzyżyków na powiekach, jeszcze wyraźniejsze. Nie mam jasnej skóry, ale z czasem coraz bardziej przypomina kolor pergaminu. Lewe ucho mam całe pokryte kolczykami, w wardze też znajdują się dwa po dwóch jej końcach. Piercing to dla mnie rodzaj zabawy, tak jak i tatuaże. W większości nawet nie odczuwam bólu, więc nie jest to dla mnie wielki problem. Wyszedłem po cichu z łazienki. Dom był piętrowy, a wszystkie moje ciuchy były na szczęście w jednym z dolnych pokoi. Zacząłem powoli schodzić po schodach. Na ostatnim z nich omal nie potknąłem się o kolejnego kota. Czarno-białą Devonkę*, Docility. Gdy tylko mnie zobaczyła zaczęła na mnie syczeć. Postawiłem nogę tuż obok niej stając jej na końcu ogona. Z przeraźliwym wrzaskiem uciekła ze schodów. W przeciwieństwie do Majo, niezbyt mnie lubiła. Drapała mi ubrania, gryzła po nogach czy nawet kradła rzeczy i chowała w najróżniejszych miejscach. "Cóż na szczęście przestała, gdy Majo zaczęła mnie bronić."
Przeszedłem przez salon. Stały tu tylko trzy osobne fotele, stolik do kawy i regał na książki. Nie było tu nawet telewizora. Dopiero niedawno udało mi się namówić Nei na zakupienie jednego z mniej skomplikowanych laptopów. Teraz chociaż wiem co się dzieje na świecie. Uważając żeby nie poślizgnąć się o żadną z kocich zabawek, wszedłem do jednego z bocznych pokoi. Stało tu mnóstwo kartonów. Większość z nich była wypełniona "moimi" rzeczami, których jakoś nie chciało mi się rozpakowywać. Zacząłem przerzucać je z jednej strony na drugą, szukając tego w którym zostały moje ciuchy. Kurzu było tu chyba nawet, więcej niż pudeł, ale w końcu kaszląc i kichając udało mi się znaleźć to czego szukałem.
Po kilku minutach stałem już przed lustrem, poprawiając czarną marynarkę. Pod spodem miałem czarną koszulę. Czarne spodnie i czarne... trampki. Cóż. Nie moja wina. Uwielbiam nosić trampki. Zresztą to jedyne buty jakie mam. Z wieszaka na klucze wziąłem kluczyki od samochodu. Na górze usłyszałem ciche trzaskanie drzwi. Pieniądze zawsze były w komódce, wyciągnąłem trochę. Musiałem się pośpieszyć, zanim Nei się zorientuje. Co jak co, ale wolałem pozałatwiać swoje sprawy sam. Jak najszybciej, wybiegłem z domu, wsiadając do mojej ukochanej Impali**. Choć jedna rzecz należała tu do mnie. Spojrzałem na dom. Tak jak myślałem. Dziewczyna przyglądała mi się z górnego okna. Tym razem nie miałem zamiaru się zatrzymać. Wycofałem samochód z podjazdu i pojechałem przed siebie.
*Docility należy do rasy Devon Rex, jest to rasa odkryta w Angli w 1960 roku.
**Chodzi tu o model Chevroleta, dokładniej o Impale z roku 1967.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz